wczoraj udało mi się wreszcie skończyć torebkę, choć przyznam szczerze że miała wyglądać zupełnie inaczej!!! Gdy jednak zrobiłam 3/4 ściśle trzymając się wzoru okazało się, że najwyraźniej Chińczycy użyli grubszej włóczki, bo mnie wyszła jakaś miniaturka hihihi Zatem trochę dorobiłam tu, trochę tam i zamiast torebki wyszła mi sakiewka. Właściwie można powiedzieć, że to mój własny pierwszy projekt tak mocno różni się od oryginału! Osobiście baaardzo mi się spodobał sam proces twórczy i już rozumiem dlaczego dziewczyny eksperymentują w trakcie robótek :) To naprawdę niezła zabawa!
Na torebkę zszedł mi jeden motek włóczki Kotek, więc coś ponad 300 m o ile pamięć mnie nie myli. Nawet Szanownemu Małżonkowi się chyba ostatecznie spodobało, choć w połowie oświadczył, że będziemy mieć niezłą... "torbę na ziemniaki"!!! Uwierzycie...? Bezczelność! Nie ma to jak wsparcie najbliższych, ech! :P Tak czy inaczej dorósł do zakupienia maszyny do szycia - widać wiercenie dziury w brzuchu dzień po dniu robi swoje... :P
No i foty:
Denko jest od wewnątrz szarobeżowe, od zewnątrz - czerwone, w środku usztywniane :)
I to tyle tematem torebki. Obecnie przerzuciłam się na haftowanie i robiłam to równolegle z kończeniem mojej sakiewki... ale pochwalę się dopiero jak skończę. :)) Tymczasem udało mi się wreszcie zakupić odpowiednią ramę do oprawienia misiowego haftu. Niestety, wymagało to okrojenia nieco oryginalnego passpartou, a poza tym haft jeszcze nie jest najlepiej naciągnięty - ale do tego potrzebuję maszyny do szycia! I tu koło się zamyka...Póki co misiowy obrazek prezentuje się w pokoiku mojego Smyka następująco:
Miłej niedzieli! ;)