niedziela, 23 grudnia 2012

Był piesek, pora na myszkę :)

Od kilku dni noszę się z zamiarem wstawienia zdjęć najnowszej czapki Julki, tym razem w wydaniu zimowym z polarową podszewką. W końcu się zmobilizowałam - chwalę się! :)

Moja mała Myszka:



Na drucie mam obecnie czapkę dla Bartka. Zieloną... :) Niestety, na odsłonę trzeba będzie pewnie poczekać do Nowego Roku, bo już 3 raz ją pruję!!!! :-o

Wesołych Świąt!!!

sobota, 24 listopada 2012

Zazdrość jest niedobra... ale za to inspirująca :P

A niech mnie! Zazdrość zrobiła swoje ;) Wykukałam ostatnio dwie fantastyczne broszki u koleżanki z pracy... wzór jednej opatentowałam przy okazji robienia bitej śmietany na Julki czapce, ale w czasie poszukiwania na necie znalazłam wzór na zupełnie inną broszkę. Trochę ją zmodyfikowałam i oto ona! Moja pierwsza staroświecka szydełkowa broszka! Małż stwierdził, że dziwna jestem, bo kto to teraz chodzi w czymś takim! Trudno, będę pierwsza w całej wsi :D




sobota, 10 listopada 2012

Ciasteczkowo

Wczorajszy wieczór i dzisiejsze przedpołudnie zeszło mi na przygotowaniu słodkiego ciasta z bitą śmietaną i truskawkami :) I to bynajmniej nie ze względu na jutrzejszą imprezę, o nie!! Moja mała Gwiazdeczka nie miała czapusi na tę porę roku i tym oto sposobem powstała podziwiana kiedyś przeze mnie na cudzych blogach czapunia-babeczka :) Jestem nią zachwycona i mało skromnie stwierdzam, że to zdecydowanie najlepsza czapa jaką kiedykolwiek udało mi się usztrykować :PP

Najlepiej zaprezentuje ją moja Mała Modelka:




A w przygotowaniu na kiermasz w Mysłowicach są Japoneczki... ;))

wtorek, 9 października 2012

Metryczka

Po kilku podejściach do remontu, w końcu udało mi się kupić tapetę do dziecinnego pokoju i nakłonić M. do jej wymiany. Miejsce niebieskich misiów zajęły... sowy! Zrobiło się różowo i słodziutko, ale czegoś mi tu jeszcze brakowało... Po Bartusiowej stronie pokoju, gdzie tapeta jest niebieska wisi haftowany kot z pszczołami. A po Julkowej co, pusto?? Otóż - już nie!

Będąc w ciąży z Julką i spędzając dnie w beznadziejnej pozycji horyzontalnej spowodowanej zdecydowanie przedwczesnym pchaniem się dzieciny na świat, natrafiłam na cudo nad cudami - haftowaną metryczkę u Jagny. Poprosiłam wtedy Jagnę o wzorek i... dostałam! Wdzięczna jestem okrutnie, bo podoba mi się niesamowicie! Po półtora roku z okładem w końcu, w bólach udało mi się ją skończyć!!! Voila! Niniejszym przedstawiam moją przysłowiową kropkę nad i!




I pokoik Juleńki z metryczką w roli głównej :)


No! Czasami coś mi się udaje skończyć... nawet jeśli trwa to 1,5 roku ;))

niedziela, 23 września 2012

Pieskie życie

Czapeczka powstała już jakiś czas temu, ale że Junior poszedł do przedszkola to już w trzecim dniu wrócił z przeziębieniem i nie było jak dziergadełka przetestować. ;) W końcu cudem udało mi się strzelić dwie foty, bo choć słoneczko ładnie świeciło to ziiiimno niemiłosiernie na dworze i szybko zbieraliśmy się do domu. Dzieciaki znowu przeziębione a i mnie coś bierze, nie ma co siedzieć na zimnie.




Dla Juli miała powstać identyczna czapeczka z dodatkiem różu, niestety - zabrakło brązowej włóczki! Zrobiłam już dłuuuugą listę potrzebnych kolorów i wieczorem znów zrobię zamach na domowy budżet :PP

sobota, 11 sierpnia 2012

Grzybek

Jeszcze zanim wyjechałam na urlop nad morze, by zakosztować deszczu... (bez komentarza!) przyszedł mi do głowy pewien pomysł. :) Nie mam gdzie przechowywać moich oczek, guziczków do robótek, ozdóbek etc. zatem potrzebowałam jakiegoś sensownego schowka na moje skarby. I tak powstało połączenie igielnika (kapelusz) ze schowkiem na drobiazgi ;) Przy okazji wykorzystałam kwiatkowe guziczki, które zamówiłam na allegro tuż przed wyjazdem - bardzo mi się spodobały :P Tym oto sposobem jestem dumną posiadaczką muchomorkowej chatki!

sobota, 4 sierpnia 2012

W okowach stresu...

Musiałam odreagować niedospanie, chroniczne przemęczenie i wszechogarniający stres... W pracy 120% normy, w domu po przekroczeniu progu głośne "MA-MAAAA" i już dwie istotki stoją uczepione moich spodni... Dla siebie nie zostało mi za wiele czasu. Dobrze, że Małż jakoś ogarniał chatę bo inaczej pewnie zaroślibyśmy w brudzie. Weekendowe porządki przy moich Maluchach to zdecydowanie za mało ;)) Efekty moich poszukiwań świętego spokoju i chwili relaksu - poniżej: Zrobiłam sobie igielnik, bo wiecznie po robótkach szukam igieł po całym domu a przy raczkującej Julci i buszującym Bartusiu istnieje za duże ryzyko wypadku. Tak oto powstał letni deserek z wisienką :P Jestem na diecie, to pewnie dlatego tak mi wpadło w oko :P
Potrzebowałam pokrowca na telefon. Powstanie jeszcze jeden dla mojej mamy, ale raczej pewnie sówkowy :)
I na koniec - zawsze marzyły mi się ozdóbki do wpięcia do doniczki z kwiatkiem. Mam zatem ozdóbkę ptaszkową, ale tym razem nie mam ładnego kwiatka z racji... faktu, że nikt ich nie podlewa ostatnimi czasy :-o Trudno, kupię sobie nowy :D

sobota, 16 czerwca 2012

Sówka na telefon

Wcięło mnie na trochę. Praca, dom, dzieci... do tego studia, które siłą rzeczy poszły nieco w kąt. Na szydełkowanie zabrakło czasu i... cierpliwości. Jednak nadal ciągnie mnie do różowości, wstążeczek, pierdółek... :P Ech... ze mną jak z dzieckiem! Tak oto powstała wczoraj moja sówka - etui na telefon. Gdzieś ją kiedyś podpatrzyłam i chodziła mi po głowie przez dłuuugi rok. W końcu się doczekała realizacji :)







Gdyby nie egzamin, jutro byłaby gotowa druga... niebieska :( Ech, trudno!