środa, 20 kwietnia 2011

Obiadu nie będzie...

Zjarałam kaszę. Smierdzi w całym domu, aż nos wykręca! A wszystko przez to, że zajęłam się mocowaniem aniołka w ramce... napociłam się sporo, bo jednak anioł aniołkiem, ale masę swoją ma a kartka cienka :) Udało się jednak i choć bez obiadu to jednak jestem happy, że dziś anielski obrazek zawiśnie w pokoju mojego Smyka!! Ciekawe tylko czy Tatuś będzie bardzo szczęśliwy, że zamiast obiadu dostanie do ręki wiertarkę hyhyhy :P

Aniołek wygląda tak:


Jak uda mi się namówić Małża do zamontowania obrazka to wrzucę fotę jak prezentuje się Bartusiowy Anioł na ścianie!

A tak poza tym to wczoraj bycząc się na słoneczku i popijając zimną colę skończyłam Królicę!!!!! Kokietka się z niej zrobiła nie lada... a był taki jednooki zbój hehehe :P No, teraz jestem zadowolona z efektu. Jak na pierwszą maskotkę to chyba wyszło przyzwoicie!



Z nowinek - trzy baraniny znalazły nowe właścicielki, co oznacza że moja maszyna do szycia powolutku, krok za kroczkiem się do mnie przybliża...!!!! :D

niedziela, 17 kwietnia 2011

Robota wre...

Sobota minęła mi na generalnych porządkach, więc czasu na dzierganie mało... Syndrom wicia gniazda mi się odzywa chyba :P Zbliżająca się wielkimi krokami Wielkanoc też do czegoś zobowiązuje, zatem w piątek i sobotę umyłam dwa okna i wyszorowałam balkon, co dość szybko przypłaciłam skurczami... Moja ginka zachwycona by nie była (na szczęście się nie dowie... ;)) Resztę okien pucował Małż. W ramach "oszczędzania się" zajęłam się finalizowaniem rozpoczętej roboty... I tak na przykład dziś zabrałam się za aniołka z masy solnej dla Bartusia. Zawiśnie u Niego w pokoiku jak tylko aniołek przyklei się do podłoża i wyschnie akrylowa aureolka. Jutro Tatuś wydrukuje nam odpowiedni napis, posklejam to i owo i..... już! Póki co jest tak:



No i zaczęłam w piątek letni kocyk dla Julci... :) Jestem tak gdzieś... tuż przed połową - 33 kwadraciki już są, brakuje jeszcze 30, połączenia ich i ładnego wykończenia dookoła. Do świąt powinnam zdążyć :)) Póki co wygląda to tak:


Małż skomentował, że zaczyna fajnie wyglądać więc on też taki chce... Bo w lecie gorąco to by sobie spał pod takim. Oszalał chyba.... na taki wymiar robiłabym go do przyszłej jesieni!!! :P


A królica? Jakoś odeszło ode mnie natchnienie i weny twórczej brak, więc królica dorobiła się póki co włosów i czeka na rączęta. Może wieczorem coś udziergam... zobaczymy :)) Z drugiej strony nowy semestr trwa i trzeba by w końcu wziąć się za doktorat... Zapisałam się też na warsztaty pedagogiczne, a właściwie to złożyłam dopiero podanie i czekam na rozpatrzenie. Uprzejmie proszę o kciukasy! Może dorobię się w ramach siedzenia w domu na macierzyńskim kolejnego "papierka" do kolekcji :)) Przynajmniej nie będę się czuć jak odmóżdżona kura domowa ;)

Miłego wieczorka! Lecę kuknąć co u Was!

środa, 13 kwietnia 2011

Co mają barany do transseksualisty? :))

Zacznę od baranów... po zmianie włóczki na Kotka i szydełka na 3,5 wyszły mi takie oto baraniska :P W zestawieniu z Miłkiem z serii 1 wyglądają jak giganty!!! Jako że produkcja szła masowo toteż dostały zamiast imion - numerki... Wolę się do nich za bardzo nie przywiązywać, skoro mam je oddać w obce ręce... Jakiś taki sentyment mam do nich... że i tak trudno mi się zmobilizować by puścić je na aukcji... :P









A co do transseksualisty... cóż, żyjemy w XXI wieku. Tu nawet króliki zmieniają płeć! Wyobraźcie sobie, że Jednooki Franek właśnie jest w trakcie skomplikowanej operacji zmiany płci! Synuś postanowił bowiem i tak pozbawić kalekę guzikowego oczka odgryzając przy byle okazji jak spuściłam go z oka, zatem Franek miał otrzymać nową parę oczków. No a jak już rozprułam głowę... i dodałam oczęta to zaczęły wyglądać jak u Królicy... potem doszły rumieńce... i poleciaaaałoooo! :P

Frania w trakcie operacji:


sobota, 9 kwietnia 2011

Tort z pieluszek

Dziś nieco z innej beczki. Jako, że w niedzielę wybieramy się na chrzciny i mój Małż zostanie po raz pierwszy Chrzestnym Ojcem toteż swoje zamiłowania do robótek postanowiłam przerzucić na skombinowanie ładnego dodatku do prezentu. Na chrzciny Bartuś dostał piękny torcik z pieluszek - postanowiłam zatem pokombinować trochę w tym kierunku. ;))

Torcik jest w 100% użyteczny ;) W środku jest rolka ręczników kuchennych foxy maxi, na dolnym piętrze - 2 rzędy pieluszek, na środkowym - 1 rząd a na samej górze tylko przedłużona rolka papierowa + rząd pieluszek. W sumie - 56 pieluch Pampers Premium Care w rozmiarze 3 :)) Wyszła prawie cała duża paka. Dorzuciłam maskotkę, bo torcik wydawał mi się bez niej jakiś taki łysy... trochę kwiatków z bibuły i voilla! Jak się podoba? ;))









środa, 6 kwietnia 2011

Baranowy taśmociąg...

U mnie rozpoczęła się masowa produkcja baranów :P Małż kazał wykorzystać przedświąteczny czas i produkcję shandlować na rzecz... maszyny do szycia! Chyba sporo tych baranów będzie trzeba hehehe

Póki co barany zostają w rodzinie. Przedstawiam Stokrotkę i Kochasia:






Stokrotka:



Kochaś:



Dziękuję Wszystkim za urocze komentarze... nie spodziewałam się, że ktokolwiek będzie tu zaglądał :P Jak miło.... :))) Od razu większa motywacja do pracy!

sobota, 2 kwietnia 2011

Zuzia i Jednooki Franek

Dziś krótko i na temat ;)) Testowo zabrałam się za eksperymentalne królikowe maskotki... Efekt? Przedstawiam Zuzię i Jednookiego Franka! Franek nie miał za dużo szczęścia w swoim krótkim życiu, na które patrzy swoim pastelowym jednym oczkiem... Omyłkowo zamówiłam jeden komplet plastikowych oczek a nowa przesyłka jeszcze nie dotarła, toteż Franek dostał jedno oczko z tego, co było pod ręką. Kupiłam dziś guziczki z przeznaczeniem na nowe Frankowe oczy, ale... nie mam sumienia go przerabiać. Franek jest taki MÓJ... niepowtarzalny, własny i z charakterem... Niech zostanie taki jaki jest. :P



Jednooki Franek:

Mąż stwierdził, że można nim dzieci straszyć... ale co On tam wie! :P



Zuzia:



Przepraszam za jakość zdjęć... jest już ciemno i wyszły jakieś posępne... Może jutro uda mi się je poprawić przy dziennym świetle.

Miłego wieczoru!