środa, 20 kwietnia 2011

Obiadu nie będzie...

Zjarałam kaszę. Smierdzi w całym domu, aż nos wykręca! A wszystko przez to, że zajęłam się mocowaniem aniołka w ramce... napociłam się sporo, bo jednak anioł aniołkiem, ale masę swoją ma a kartka cienka :) Udało się jednak i choć bez obiadu to jednak jestem happy, że dziś anielski obrazek zawiśnie w pokoju mojego Smyka!! Ciekawe tylko czy Tatuś będzie bardzo szczęśliwy, że zamiast obiadu dostanie do ręki wiertarkę hyhyhy :P

Aniołek wygląda tak:


Jak uda mi się namówić Małża do zamontowania obrazka to wrzucę fotę jak prezentuje się Bartusiowy Anioł na ścianie!

A tak poza tym to wczoraj bycząc się na słoneczku i popijając zimną colę skończyłam Królicę!!!!! Kokietka się z niej zrobiła nie lada... a był taki jednooki zbój hehehe :P No, teraz jestem zadowolona z efektu. Jak na pierwszą maskotkę to chyba wyszło przyzwoicie!



Z nowinek - trzy baraniny znalazły nowe właścicielki, co oznacza że moja maszyna do szycia powolutku, krok za kroczkiem się do mnie przybliża...!!!! :D

2 komentarze:

  1. Co tam kasza , najważniejsze,że obrazek z aniołkiem wyszedł śliczny :))
    Królica jest super !
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem tego samego zdania, co tam kasza :O). Królica jest świetna!

    OdpowiedzUsuń