Łowieczka była również przyczepiona do lustra i zanim zdąrzyłam jej cyknąć fotkę, już spadła i utrzaskała sobie róg! :( Dobrze, że jest zapas masy solnej to jeszcze przed świętami będziemy lepić baranki! :)
Z szydełkowych nowości też coś jest :)) Jako, że pogoda w kratkę, a kupiona czapeczka - "rozmiar uniwersalny" notorycznie spada Dawidkowi na oczka, trzeba było wziąć sprawy w swoje ręce. I tak oto prezentuje się mój mały Żabi Król :)) Kolejna czapa do kolekcji! Nie wspominam nawet, że Bartek z Julcią oprotestowali czapkę Dawidka żądając głośno czegoś nowego dla siebie! Trzeba by się zaopatrzyć w cieńszą włóczkę, bo jakoś nie widzę chodzenia w takich czapkach za jakiś miesiąc :)
W przygotowaniu mam jeszcze haftowanego kotka na pożegnanie Pań z przedszkola dla Bartusia, a dzisiaj bierzemy się z dzieciakami za pisanki :) Najpiękniejsze na świecie to one raczej nie będą, ale za to nasze własne :)) I nadal mi się marzy decoupage... kiedyś się go nauczę! :) A co!