Skończyłam wreszcie sówkę dla Julci! W kolorach pasujących do jesiennej kurteczki a przy okazji i zimowej ;) Choć sądzę, że do zimy dzieci zmolestują mnie o nowe czapy. A jak tu odmówić dziecku, jak przychodzi taka Jula i ze smutną minką pokazując na nową czapę Bartusia pyta: "Mama... a ja...?" No właśnie! Wrzucam zatem foty Julinkowej sówki.
I obie czapy dla porównania - wersja dla chłopca i dziewczynki :))
I tak patrzę - to na jedną, to na drugą sówkę... Wrzesień ma być chłodny. Przydałby się jakiś szaliczek albo przynajmniej komin... tylko, że to na drutach by trzeba było a ja do drutów to raczej mam dwie lewe ręce ;)
genialne czapeczki :) bardzo mi się podobają
OdpowiedzUsuńzostaje u ciebie na dłużej :)
pozdrawiam
malina-art.blogspot.com
super super super - jak zwykle
OdpowiedzUsuń